Wczoraj media poinformowały, że do sądu wpłynął pierwszy pozew przeciwko Skarbowi Państwa. Jedna z sieci siłowni domaga się w nim, odszkodowania za wprowadzone ograniczenia w działalności w związku z COVID-19 i w efekcie zamknięcie ich firmy. Według dziennikarzy podstawą uzasadnienia jest to, że choć formalnie nie wprowadzono stanu nadzwyczajnego, to jednak „rzeczywistość funkcjonuje, jakby on był”. Firma zamierza udowodnić przed sądem, że niewprowadzenie stanu nadzwyczajnego w obecnej sytuacji jest wyraźnym zaniechaniem ze strony władzy i domaga się odszkodowania za utracone korzyści.
Co myślisz o takiej strategii?
Moim zdaniem może nie okazać się trafna, gdy Sąd będzie jednak uważał, że wprowadzenie ograniczeń było działaniem dla dobra ogółu. A gdyby tak oprzeć uzasadnienie odpowiedzialności odszkodowawczej władzy publicznej nie na szkodzie, która została wyrządzona niezgodnym z prawem działaniem a wręcz odwrotnie? Co jeśli szkoda powstała przez działania zgodne z prawem, czyli legalne i w sytuacji, gdy działania te były wykonywane dla dobra ogółu?
Strategii będzie zapewne kilka w przyszłych procesach bo – jak to się mówi – tyle opinii, ilu prawników.