Od lat współpracuję z członkami zarządów spółek kapitałowych. Zmieniają się prezesi i spółki, z którymi rozpoczynam współpracę. Jednak niezmienne jest jedno: zdziwienie, rozczarowanie i obawa, która pojawia się w oczach moich klientów w jednej sytuacji… Kiedy dowiadują się, że aby ochronić swój prywatny majątek potrzebują czegoś więcej niż polisy OC. Nawet takiej na miliony!
Ten artykuł nie odnosi się tylko i wyłącznie do sytuacji, w której aktualnie jest wiele firm. Właściciele i zarządy robią wszystko, aby uchronić firmy przed bankructwem. Od tygodni działają w sytuacji kryzysowej i podejmują decyzje, o których można często powiedzieć, że są nieszablonowe. I słusznie! Ale pod pewnymi warunkami.
Zasiadanie w zarządzie to nie tylko prestiż, ale też odpowiedzialność. Przede wszystkim za decyzje. Także te, podejmowane w głębokim kryzysie. Albo też te podejmowane z przekonania, że są dobre, słuszne i przyniosą pożądane rezultaty. Członkowie zarządu odpowiadają przecież za decyzje, które wydają się racjonalne i logiczne. Ale…
No właśnie! Jakie jest „ale”…
Członek zarządu ponosi odpowiedzialność za działanie na szkodę spółki. Ponosi też odpowiedzialność za jej długi i zobowiązania. W wielu kwestiach – bez braku odpowiednich mechanizmów – ryzykuje swoim osobistym majątkiem, bezpieczeństwem finansowym rodziny i własną zawodową przyszłością.
Członek zarządu też powinien zadawać pytania
Tymczasem pytania, których sobie nie zadajesz to:
Jakie znaczenie ma dla mnie, jako członka zarządu polisa OC, która ma mnie ochronić przed odpowiedzialnością, nawet jeśli opiewa na 100 milionów złotych?
Jakie znaczenie w chwili pozwania mnie o działanie na szkodę spółki, ma udzielone mi absolutorium?
Kiedy sprawy firmy, po moim rozstaniu się z nią, mogą przestać mnie realnie interesować bez konsekwencji dla mnie, mojej rodziny i mojego majątku?
Dlaczego warto zadać sobie takie pytania? Bo odpowiedzi nie są jednoznaczne. Bo bez odpowiednich klauzul w dokumentacji korporacyjnej spółki i w Twoim kontrakcie, niewiedza lub błędne przekonanie mogą być dotkliwą nauką.
Przyznaj, że wybiłam Cię ze strefy komfortu
Taki był mój cel – skłonić Cię do refleksji nad tym, czy na pewno wiesz jak zarządzać firmą w kryzysie, aby nie narazić się na oskarżenia o działanie na szkodę spółki?
Masz inne wątpliwości? Pytania? Podziel się nimi ze mną w komentarzu.